Martyna Kotwiła trenuje sprint od 2010 roku i od początku wiedziała, że jej miejscem jest bieżnia. Największą satysfakcję daje jej codzienne pokonywanie własnych barier, dążenie do wyznaczonego celu i smak rywalizacji, zwłaszcza tej zakończonej zwycięstwem.
Na swoim koncie ma imponujące osiągnięcia: występ na igrzyskach olimpijskich w Paryżu 2024, medal mistrzostw świata U20, rekord Polski na 200 metrów – wcześniej należący do legendy, Ireny Szewińskiej – oraz medal mistrzostw Europy w sztafecie 4×100 m. Rok 2018 był dla niej przełomowy – to wtedy zdobyła medal MŚ i pobiła historyczny rekord, otwierając sobie drogę do największych imprez świata.
Sportową pasję rozbudził w niej sam sprint – jego dynamika i adrenalina. Na początku kariery z zachwytem oglądała wyczyny Usaina Bolta. Jej codzienny rytm to posiłek, przygotowanie do treningu, podróż na stadion, sesja treningowa, regeneracja z pomocą fizjoterapeuty i spacer z psem. W wolnych chwilach Martyna stara się spędzać czas z bliskimi – jest duszą towarzystwa i lubi spotkania przy kawie.
Największą motywacją są dla niej rekordy życiowe, poprawianie wyników i stawanie na podium mistrzostw Polski. Najtrudniejsze momenty to spadek formy i kontuzja, która czasowo uniemożliwiła treningi – wymagało to cierpliwości i mądrego powrotu do pełnej dyspozycji.
Edukacja zawsze była dla niej istotna – traktuje ją jako alternatywną drogę do sportu. Ukończyła szkołę policealną, a później podjęła studia. Do młodych sportowców ma jasny przekaz: „Nie poddawajcie się. Idźcie własną ścieżką i zawsze w siebie wierzcie”. Sama, patrząc wstecz, dodałaby: „Pracuj ciężko, ale i mądrze – nic nie przychodzi od razu”.
Ludzie często pytają ją, czy na co dzień je słodycze lub fast foody, jak często bywa w domu, a także czy zna popularnych sportowców. Przed biegiem ma swój rytuał – słucha muzyki, wizualizuje bieg i dba o pełen relaks. Jej najbliższe cele to medal na międzynarodowej imprezie seniorskiej oraz udział w kolejnych igrzyskach olimpijskich w 2028 roku. Patrząc na jej dotychczasową determinację i historię, można być pewnym, że Martyna nadal będzie biec po swoje marzenia – dosłownie i w przenośni.